Dziki chmiel porasta szlaban kolejowy na Księżym Młynie. Były to tory prywatnej linii kolejowej Karola Scheilblera, który wybudował ją dla połączenia swoich fabrycznych kompleksów. Ta międzyzakładowa kolej liczyła ok. 13 km i była oczywiście połączona z torami kolei państwowej. Torów już za wiele nie zostało, a pamiętam... dzyń, dzyń, dzyń... dlaczego nie jedziemy? Pocieram oszronione okno
autobusu, który wiezie mnie do liceum i widzę zamykany szlaban na ulicy
Przędzalnianej. Musi właśnie przejechać skład, już nie od Scheilblera,
ale z Uniontexu. To lata osiemdziesiąte. Szkoda, że dziś nie tory nie funkcjonują chociaż jako turystyczny gadżet. Lizbona po łódzku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz