Po sfotografowaniu osiedla ruszyłem dalej ulicą Dudziarską. Widoki nie były
zachęcające, wyboista droga z sześciobocznych betonowych płyt,
śmiecie, krzaki, dużo starych drzew owocowych i nieużytki. W zasięgu wzroku
nikogo oprócz dwóch typów. Nie budzili zaufania. Od czasu do czasu
łypali na mnie zmęczonym wzrokiem. Nie da się ukryć, ja też łypałem na
nich. Zastanawiałem się czy brnąć dalej, bo droga nie sprawiała
wrażenia, że jeszcze gdzieś prowadzi. Nie można było uciec w bok, tylko do przodu, albo powrót. Ta sytuacja skończyła się
chwilą strachu. Jednak nie tylko moim. Miałem rower, a oni byli
pieszo, więc wyprzedziłem ich. W pewnym momencie, stwierdziłem, że
przegapiłem interesujący motyw do sfotografowania i gwałtownie
zawróciłem. Zrobiłem momentalnie obrót o 180 stopni. Ci dwaj byli tuż za
mną, tak ich zaskoczyłem tym gwałtownym manewrem, że cofnęli się parę kroków nie
bardzo wiedząc o co chodzi. Zrobiło mi się trochę głupio, wyciągnąłem
aparat i coś mruknąłem. Sytuacja unormowała się, skręcili w bok i
zaczęli zbierać opadłe jabłka.
niedziela, 22 listopada 2020
Wszystko składane (71)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz