Osiedle na Dudziarskiej raz jeszcze.
czwartek, 19 listopada 2020
wtorek, 17 listopada 2020
Dudziarska czyli Wszystko składane (69)
Fotografując przedmieścia Warszawy nie przygotowuję jakiś
konkretnych planów działania. Oczywiście danego dnia wyznaczam
kierunek poruszania czy rejon eksploracji. Ale to tylko tyle, nie
robię wcześniejszego rozpoznania w internecie, nie mam spisu
miejsc do zobaczenia. Wsiadam na rower, jadę i patrzę. Tak
znalazłem się na początku września na ulicy Dudziarskiej.
Słyszałem o
tym miejscu dawno temu w kontekście murali, które nawiązywały do
twórczości Malewicza. Wyleciało mi to zupełnie z głowy i nie
jestem nawet pewien czy wiedziałem, że jest to w Warszawie.
Poruszając się po granicy Grochowa i Rembertowa zaczął wsysać mnie
rejon złożony w dużej części z ruder i krzaków. Tak trafiłem na
baner z postu "Wszystko składane (59)". Zacząłem eksplorować
teren i dojechałem do aresztu śledczego, potem przekroczyłem tory
i jadąc po terenie zdominowanym przez infrastrukturę kolejową,
śmiecie i krzaki dotarłem do trzech bloków. Rejon ulicy
Dudziarskiej to podobno najbardziej niedostępny rejon Warszawy.
Doświadczyłem tego osobiście, gdy zapuściłem się tam jeszcze dalej
i próbowałem wydostać inną drogą niż przyjechałem. Ale o tym w
kolejnym poście. Wracając do trzech bloków z czarnymi kwadratami
na szczytowych ścianach, powstały one (bloki) w celu "rozwiązania
problemu" rodzin eksmitowanych z mieszkań znajdujących się na
terenie dzielnic Śródmieście i Praga Południe. Zgromadzono w
jednym miejscu znaczną liczbę osób "niezaradnych" życiowo,
uzależnionych czy po prostu zdemoralizowanych. Powstało miejskie
getto, ze wszystkimi tego konsekwencjami. Trudno w to uwierzyć,
ale przeznaczono część lokali na mieszkania służbowe dla
policjantów i ich rodzin. Uznano, że takie rozwiązanie pomoże w
utrzymaniu porządku. Osiedle wybudowano w
najniższym standardzie na pustym polu. Nie było centralnego ogrzewania, gazu ani
ciepłej wody. Mury budowano tzw. oszczędną metodą, z mniejszą
izolacją termiczną lub jej brakiem. W mieszkaniach było strasznie
zimno co generowało problemy z kanalizacją. Trudny był także dostęp do
osiedla, początkowo nie było z nim żadnego połączenia miejskiej
komunikacji, w 2007 roku uruchomiono autobus 137, który poza
godzinami szczytu kursował co półtorej godziny. Część mieszkańców
osiedla dostawała się szybciej do miasta korzystając nielegalnie z
przysłowiowej dziury w ogrodzeniu i pokonując, jak przeczytałem
ponad 40 par torów. Oglądając teren z góry nietrudno w to
uwierzyć. Na tych torach stoją często składy pociągów, trzeba więc
je obejść lub przeczołgać się pod nimi. W okolicy oprócz bocznic
kolejowych i aresztu, były jeszcze zaniedbane ogródki działkowe,
które zamieniły się w schronienie dla bezdomnych. Ostatnią
inwestycją było wybudowanie w pobliżu spalarni śmieci, która jak nietrudno
się domyśleć stała się kolejnym utrudnieniem lokatorów trzech bloków. W
2015 podjęto decyzję o likwidacji osiedla. Ostatni
mieszkańcy wyprowadzili się pod koniec 2019.
Z cyklu "Folding camera, folding bike and suburbs of Warsaw", ulica Dudziarska, Grochów, Warszawa, 2020 |