Fotografując przedmieścia Warszawy nie przygotowuję jakiś
      konkretnych planów działania. Oczywiście danego dnia wyznaczam
      kierunek poruszania czy rejon eksploracji. Ale to tylko tyle, nie
      robię wcześniejszego rozpoznania w internecie, nie mam spisu
      miejsc do zobaczenia. Wsiadam na rower, jadę i patrzę. Tak
      znalazłem się na początku września na ulicy Dudziarskiej. 
Słyszałem o
      tym miejscu dawno temu w kontekście murali, które nawiązywały do
      twórczości Malewicza. Wyleciało mi to zupełnie z głowy i nie
      jestem nawet pewien czy wiedziałem, że jest to w Warszawie.
      Poruszając się po granicy Grochowa i Rembertowa zaczął wsysać mnie
      rejon złożony w dużej części z ruder i krzaków. Tak trafiłem na
      baner z postu "Wszystko składane (59)". Zacząłem eksplorować
      teren i dojechałem do aresztu śledczego, potem przekroczyłem tory
      i jadąc po terenie zdominowanym przez infrastrukturę kolejową, 
śmiecie i      krzaki dotarłem do trzech bloków. Rejon ulicy 
Dudziarskiej to podobno najbardziej niedostępny rejon Warszawy.
      Doświadczyłem tego osobiście, gdy zapuściłem się tam jeszcze dalej
      i próbowałem wydostać inną drogą niż przyjechałem. Ale o tym w
      kolejnym poście. Wracając do trzech bloków z czarnymi kwadratami
      na szczytowych ścianach, powstały one (bloki) w celu "rozwiązania
      problemu" rodzin eksmitowanych z mieszkań znajdujących się na
      terenie dzielnic Śródmieście i Praga Południe. Zgromadzono w
      jednym miejscu znaczną liczbę osób "niezaradnych" życiowo,
      uzależnionych czy po prostu zdemoralizowanych. Powstało miejskie
      getto, ze wszystkimi tego konsekwencjami. Trudno w to uwierzyć,
      ale przeznaczono część lokali na mieszkania służbowe dla
      policjantów i ich rodzin. Uznano, że takie rozwiązanie pomoże w
      utrzymaniu porządku. Osiedle wybudowano w
      najniższym standardzie na pustym polu. Nie było centralnego ogrzewania, gazu ani
      ciepłej wody. Mury budowano tzw. oszczędną metodą, z mniejszą
      izolacją termiczną lub jej brakiem. W mieszkaniach było strasznie
      zimno co generowało problemy z kanalizacją. Trudny był także dostęp do
      osiedla, początkowo nie było z nim żadnego połączenia miejskiej
      komunikacji, w 2007 roku uruchomiono autobus 137, który poza
      godzinami szczytu kursował co półtorej godziny. Część mieszkańców
      osiedla dostawała się szybciej do miasta korzystając nielegalnie z
      przysłowiowej dziury w ogrodzeniu i pokonując, jak przeczytałem
      ponad 40 par torów. Oglądając teren z góry nietrudno w to
      uwierzyć. Na tych torach stoją często składy pociągów, trzeba więc
      je obejść lub przeczołgać się pod nimi. W okolicy oprócz bocznic
      kolejowych i aresztu, były jeszcze zaniedbane ogródki działkowe,
      które zamieniły się w schronienie dla bezdomnych. Ostatnią
      inwestycją było wybudowanie w pobliżu spalarni śmieci, która jak nietrudno
      się domyśleć stała się kolejnym utrudnieniem lokatorów trzech bloków. W
      2015 podjęto decyzję o likwidacji osiedla. Ostatni
      mieszkańcy wyprowadzili się pod koniec 2019. 
|  | 
 
 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz