Dalszy ciąg „trójek”. O co chodzi
pisałem dwa posty wcześniej, o tu.
Na pierwszej fotografii, w środku
widać "niekamienicę". Ale modrzewiowy budynek, który bardzo, bardzo
dawno temu był karczmą. Taka architektura to już ewenement w
Łodzi. Chciało go kupić Muzeum Włokiennictwa do skansenu. W tym
miejscu mój przyjaciel Adrian Kin przez lata gromadził swoje
paleontologiczne zbiory. Niesamowite zbiory, bo po pierwsze
odnalezione samodzielne, a znalazło się tam około 45 tys. okazów i zbiór miał zostać przekształcony w Muzeum Historii Naturalnej.
Zajmował się rzeczami poważnymi: chemosensoryką pierwotną, po
raz pierwszy udowodnił plastyczność fenotypową u kopalnych
głowonogów – amonitów, odkrył bardzo bogate stanowisko
skamieniałości z najwyższej jury w Sławnie, nazywane „polskim
Solnhofen” i umarł rok temu w wieku 33
lat. Ciągle mi Go brakuje.